Remis w Chorzowie

Ruch Chorzów w ramach 37. kolejki polskiej Lotto Ekstraklasy mierzył się z zespołem Górnika Łęczna. Spotkanie skończyło się remisem 2:2. 

Bramki dla chorzowian strzelali Eduards Visnakovs oraz Michał Koj. Natomiast dla gości trafiali Bartosz Śpiączka i Piotr Grzelczak.  Tym samym obie te drużyny okazały się najsłabsze w mijającym sezonie Ekstraklasy i spadają do Nice. 1 Ligi.

„Nie chcę podsumowywać okresu mojej pracy, bo był za krótki. Przyjdzie czas na ocenę mojej roboty w przyszłym sezonie. Wiadomo, że są słowa krytyki, trzeba to przyjąć. W pierwszej połowie meczu mogłoby się wydawać, że mamy grę pod kontrolą, a przegrywaliśmy 0:2. W przerwie padło kilka ostrych słów. Może to uspokoi osoby, które twierdzą, że trzeba wpaść do szatni i rzucać mięsem. Powiedziałem chłopakom, że muszą więcej walczyć na boisku. Nie było zadziorności, nie było walki. W drugiej połowie to była inna drużyna. Mieliśmy dużo sytuacji. Nie było łatwo po takiej przerwie strzelić dwie bramki. Za drugą połowę trzeba pogratulować chłopakom. Żal, że drużyna spada z Ekstraklasy czwarty raz w historii. Sprawiliśmy zawód przede wszystkim sami sobie, ale i kibicom. Wiadomo, że w Chorzowie kochają ten klub, to dla nich bardzo przykra sprawa. Takie jest życie, raz jest lepiej raz gorzej. Postaramy się jak najszybciej wrócić do Ekstraklasy. Ostatni tydzień nie był łatwy. Drużyna wiedziała, że spada. Ciężko zmobilizować piłkarzy, by w w takiej sytuacji w ostatnim meczu zostawili na boisku emocje, serducho – stwierdził po meczu trener Ruchu, Krzysztof Warzycha dla ruchchorzow.pl

Arka Gdynia zostaje w Ekstraklasie

W 37. kolejce polskiej Lotto Ekstraklasy Arka Gdynia w Lubinie musiała wygrać z miejscowym zespołem Zagłębia, aby zagrać na tym poziomie w następnym sezonie. Gdynianom udała się ta sztuka. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wygrali 3:1. 

Pierwszą bramkę dla gości zdobył Rafał Siemaszko. Wynik meczu podwyższył Dariusz Formella. Trzecia bramka to gol z dystansu Marcina Warcholaka. Zagłębie odpowiedziało tylko jednym trafieniem po samobójczym trafieniu Michała Marcjanika.

„Najważniejszy był wynik końcowy i zdobycie 3 punktów. O to walczyliśmy. Mecz się fantastycznie dla nas ułożył. Zdobyliśmy bramkę, potem podwyższyliśmy prowadzenie. Jeszcze ciśnienie z nas nie zeszło, jeszcze to do nas nie dotarło. Miesiąc temu rozegraliśmy finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, a dziś rozegraliśmy finał ligi. To był mecz o wszystko, o być albo nie być dla nas. Dobrze, że zdobyliśmy trzecią bramkę, bo dzięki temu trochę uspokoiliśmy mecz. Gratulacje dla chłopaków. Chciałbym im podziękować za to, co przeżyłem z Arką. Zrealizowaliśmy dwa cele. Puchar Polski zagwarantował nam grę w europejskich pucharach, ale najważniejsza była liga.  Trochę się obawialiśmy tego spotkania, ale początek był dobry w naszym wykonaniu. Bramki dały pewność drużynie, lepiej się prezentowaliśmy. Całe szczęście, że wygraliśmy. Jeszcze raz gratuluję chłopakom, dla nich wielkie brawa” – powiedział po meczu Leszek Ojrzyński na łamach oficjalnej strony internetowej Arki.

Wygrana Śląska w Płocku

W ostatniej kolejce polskiej Lotto Ekstraklasy Wisła Płock na własnym obiekcie podejmowała zespół Śląska Wrocław. Mecz zakończył się wygraną gości 3:0. 

Już przed meczem obie drużyny były pewne utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Bramki dla WKS-u strzelali dwukrotnie Mario Engels oraz jedno piękne trafienie dołożył Kamil Biliński.

„Fajnie, ze taki mecz zagraliśmy na koniec sezonu. Był to mecz, o którym mówi się „o pietruszkę”. Tak naprawdę to są pieniądze dla klubu. Nie łatwo się zmobilizować na takie spotkanie. Brawa dla drużyny za taką postawę i że zagrali na swoim poziomie. Dziś pokazaliśmy, że potrafimy też wygrywać na wyjeździe. Zdaję sobie sprawę, ze Wisła dziś była osłabiona, my podobnie. Teraz jednak czeka nas osobny rozdział. Przygotowujemy zespół do następnego sezonu i sporo pracy będzie miał dyrektor sportowy” – powiedział po meczu trener wrocławian, Jan Urban dla slaskwroclaw.pl